Artykuł
W związku z zamknięciem szkół i koniecznością przejścia na zdalne nauczanie mam kilka refleksji. Sądzę, że mogą być one trochę kontrowersyjne, mimo to chciałabym się nimi podzielić. W zaistniałej sytuacji wielu nauczycieli próbuje poradzić sobie z nowym wyzwaniem, jakim jest przejście na nauczanie on-line. Wielu z nas jest przerażonych – „Jak to robić?”, jest też taka grupa, która poczuła, że to jest jej czas – „Przecież to bardzo proste, trzeba tylko chcieć”. Obie te postawy blokują to co najważniejsze, czyli DOBRE NAUCZANIE.
Wielu krytykuje tych nauczycieli, którzy wysyłają polecenia z podręcznika do „przerobienia” w domu przez uczniów i ich rodziców. To faktycznie nie jest dobre nauczanie, gdyż same podręczniki nie dają wskazówek, jak dobrze nauczać, a zdalnie, to już musi skończyć się porażką. W tym wypadku jest to pozór nauczania i jak zawsze przełożenie odpowiedzialności za ten proces poza szkołę.
Zaakceptować to, co jest
Część nauczycieli, która pierwszy raz spotyka się z koniecznością kontaktu zdalnego z uczniami, często po prostu nie może się z nimi skontaktować, bo nie ma ich adresów mailowych, a bywa, że numerów telefonów do swoich uczniów. Czasami napotykają na trudności związane z brakiem posiadania przez uczniów dostępu do internetu. Ważne, by nie postrzegać tej sytuacji, w której się obecnie znaleźliśmy, tylko przez pryzmat dużego miasta i bogatych środowisk. Warto pomyślicie o dzieciach mieszkających na wsi i o uczniu, który nie ma internetu i „komórki”. W takich środowiskach powiedzmy sobie jasno – nie ma szans na zdalne nauczanie. Może w takiej sytuacji warto wrócić do sprawdzonych, tradycyjnych sposobów i np. listów dostarczanych do domu ucznia?
Nie wiemy, jak długo potrwa ten czas „uczniowskiej kwarantanny”, pewnie będzie to dłużej niż dwa tygodnie. Przed nauczycielem staje więc widmo niezrealizowania podstawy programowej, nieprzygotowania uczniów do egzaminów. Powinniśmy zaakceptować – jeśli ten okres potrwa dłużej, to że jej po prostu nie zrealizujemy! Pewnie możemy dokonać życzeniowych wpisów do dziennika, o tym, co zostało zadane i przerobione, ale to tylko wpisy, dobrze wiemy, że jeśli nie udaje nam się zrealizować podstawy w czasie rzeczywistym, to w zdalnym tym bardziej.
Najważniejsze są relacje nauczyciel – uczeń
Z drugiej strony , mamy w obecnej sytuacji, do czynienia z nauczycielami, którzy są entuzjastami TIK. Znają dobrze programy komputerowe mające pomoc w nauczaniu. Teraz już nie pamiętają, jak trudno je było poznać i wdrożyć i jak neofici zachęcają do próbowania niezliczonych programów. Przypomina to czas wprowadzanie tablic interaktywnych. Miały zmienić polską szkołę, jak za pomocą czarodziejskiej różdżki, ale bez poprawy samego procesu nauczania nie zmieni się nauczanie! Nie pomogą tu technologie. Nie bez przyczyny wielu badaczy (np.: profesor J.Hatti) mówi, że najważniejsze są relacje nauczyciel – uczeń, a te poprzez TIK słabo się tworzą.
Załóżmy jednak, że komuś udało się znaleźć sposób, zrobić program, który prowadzi nauczyciela w jego skutecznym nauczaniu. Zajrzałam do jednego z proponowanych programów promujących nauczanie matematyczne. Niestety nie różni się on od nauczania podawczego. Może prowadzący lekcje w internecie jest trochę mniej nudny dla ucznia, niż nauczyciel w klasie, może nie ma czynnika rozpraszającego w postaci innych uczniów, ale nie można o nic zapytać, nie można poprosić o pomoc, nie można skonsultować niczego z innym uczniem, nie można pracować w grupach…. Zdajemy sobie sprawę, że nic nie zastąpi żywego nauczyciela i kontaktu z nim. Weźmy też przykład osławionej Akademii Khan. Dlaczego do tej pory nie przejęła ona nauczania? Odpowiedź jest jasna, brakuje w niej nauczyciela.
Dosyć narzekania! Pora na konkrety! Co można zrobić w tej sytuacji?
Decydując się na zdalne nauczanie, przede wszystkim musimy sobie zadawać pytanie JAK, a nie GDZIE! Czyli wraca do nas ze zdwojoną siłą jakość nauczania. Zajmuję się tym zagadnieniem już od jakiegoś czasu i nie mam gotowego przepisu. Z mojego punktu widzenia ocenianie kształtujące daje pewne wskazówki. Ale jest to wyzwanie na lata.
Przypomnę kilka okejowych rad. Wszystkie można stosować w nauczaniu rzeczywistym i zdalnym
- Uczeń wie, jakie są cele i kryteria sukcesu – te informacje musza być dostarczone przez nauczyciela
- Informacja zwrotna idąca w obie strony:
– od nauczyciela do ucznia, aby uczeń wiedział, co zrobił dobrze i co i jak ma poprawić
– od uczniów do nauczyciela, aby nauczyciel ją wykorzystywał do modyfikacji dalszego nauczania. - Budowanie lekcji, na tym, co już uczniowie wiedzą na danym temat.
- Korzystanie wzajemne uczniów ze swojej wiedzy i umiejętności – praca w parach i grupach, dyskusje, wymiana poglądów.
- Uczynienie procesu uczenia się ciekawym dla ucznia – możliwość wymiany poglądów, poszukiwanie odpowiedzi na pytania kluczowe, treści mające konotacje z rzeczywistością, uczeń wie, dlaczego ma się tego uczyć.
- Ograniczenie oceniania przy pomocy stopni na rzecz przekazywania informacji zwrotnej.
- Budowanie odpowiedzialności uczniów za własny proces uczenia się – tu najbardziej: samodzielność w dochodzeniu do rozwiązania, wybór, refleksja uczniowska i współpraca
z nauczycielem.
Rekomenduję zweryfikowanie własnych planów na lekcję (rzeczywistą i zdalną) poprzez te wskazówki. Pomocny może się też okazać materiał na temat nauczania zdalnego z wykorzystaniem OK zeszytu.
Ostatnio przyszedł mi do głowy (z inspiracji Iwony Kluge) jeszcze jeden pomysł na wykorzystanie OK zeszytu – zdalny OK zeszyt dla całej klasy. Pomysł polega na założeniu wirtualnego OK zeszytu, do którego dostęp mają wszyscy uczniowie i każdy z nich może zamieszczać tam znalezione informacje i odnosić się do wpisów innych uczniów. Taki zeszyt może być np. w chmurze (tu konieczne jest posiadanie przez uczniów adresów mailowych w gmail) lub na stronie szkoły, jeśli jest taka możliwość.
Zachęcam do dzielenie się pomysłami dobrego, rozsądnego, na miarę możliwości, zdalnego nauczania – bez popadania w przesadę i gorączkowego poszukiwania nowych technologii. Pamiętajmy, że najważniejsze jest uczenie się ucznia!
Autorką wpisu jest Danuta Sterna, ekspertka programu „Szkoła ucząca się” w Centrum Edukacji Obywatelskiej