Artykuł
Joanna Walczak
Dyrektorka Zespołu Szkół Ogólnokształcąco – Technicznych w Lublińcu
„Nie można stać się wysoce skutecznym dyrektorem,
jeśli łańcuch przywództwa nie ciągnie się przez całą szkołę”.
– Michael Fullan
Swoją pracę nad przywództwem edukacyjnym, a co za tym idzie – zmianę we współpracy z liderami w szkole, rozpoczęłam wraz ze Studiami Podyplomowymi Liderów Oświaty, w 2010r. Podczas studiów mieliśmy zaprojektować i przeprowadzić zmianę w szkole. Tymczasem nie da przeprowadzić skutecznej zmiany w szkole bez wydobywania potencjału przywódczego nauczycieli, bez kreowania liderów. Przekonanie, że przywództwo jest związane wyłącznie z osobą dyrektora ogranicza rozwój przywództwa.
Obrazowo przedstawia to Fullan, który wskazuje na panujący wśród kadry kierowniczej „wirus odpowiedzialności”, który się nadmiernie mnoży. Dyrektorzy wysyłają nauczycielom sygnały, że to tylko oni dyrektorzy, nie kto inny, kierują szkołą. Takie podejście wśród nauczycieli prowadzi do wycofania się i niepodejmowania odpowiedzialności. Tymczasem nauczyciele to nie tylko realizatorzy określonych zadań dydaktycznych, opiekuńczych i wychowawczych. Podejmują oni nowe role, dzięki którym aktywizują się. W szkole podstawowe znaczenie ma, jak twierdzi Fullan, „łańcuch przywództwa”. Wg niego „nie można stać się wysoce skutecznym dyrektorem, jeśli łańcuch przywództwa nie ciągnie się przez całą szkołę”. Dyrektor sam nie wprowadzi zmiany. Potrzebuje do tego liderów, którzy mu pomogą. Przywództwo partycypacyjne mocno łączy się z odpowiedzialnością i zaufaniem. Bez takiego przywództwa nie będzie zmiany, a bez tego nic nie wyjdzie.
Niezapomniane są dla mnie warsztaty z Janem Potworowski, które pozwoliły mi spojrzeć na moich liderów a przede wszystkim na mój stosunek do ich, na zaufanie jakim ich obdarzam. Na wspomnianych warsztatach układaliśmy obraz naszej rady pedagogicznej ustalając wzajemne powiązania pomiędzy jej członkami, ze szczególnym uwzględnieniem roli dyrektora.
W tym celu otrzymaliśmy kopertę z 30 żetonami, patyczkami oraz kolorowymi naklejkami. Jeden z żetonów obrazował dyrektora, pozostałe – członków rady pedagogicznej (wraz z liderami). Na żetony naniosłam inicjały moich nauczycieli oraz kolorowe kropki, zgodnie z poziomem zaufania jakim obdarzałam konkretnego nauczyciela. (poziomy odpowiedzialności wg Brighousa ). Zielone kropki oznaczały bardzo wysoki poziom zaufania, a czerwone średni poziom zaufania. Żetony połączone były patyczkami, które określały bezpośrednie zależności członków rady pedagogicznej oraz odpowiedzialności.
Zielonych kropek było w mojej radzie pedagogicznej „jak na lekarstwo”. Czerwonych –przeważająca liczba. Wiele żetonów pozostawiłam bez kropek – tych nauczycieli nie obdarzałam nawet średnim poziomem zaufania.
Największe obawy wzbudziło słońce, które utworzyłam budując obraz mojej rady pedagogicznej – ja w centrum, a ode mnie odchodzące patyczki, określające bezpośrednie powiązania liderów i innych nauczycieli ze mną. Ja – niemalże jak bóg – słońce… Autokrata, dyrektor trzymający wszystkie sznurki w swoich rękach; brak zaufania, syndrom „Zosi-samosi”. Stwierdziłam, że jestem na dobrej drodze do wykończenia siebie i swojej szkoły. Siebie – bo jak długo można z ten sposób zarządzać bez szkody dla swojego zdrowia (również psychicznego). Szkoły – bo Fullanowski wirus odpowiedzialności trawi moją szkołę.
Rozpoczęłam prace nad sobą, nad swoim przywództwem, nad zaufaniem do nauczycieli – liderów, których zaczęło w moim gronie przybywać coraz więcej. Dzisiaj obdarzam swoich nauczycieli dużym zaufaniem i daję im prawo do popełniania błędów. Mam wielu samoistnych liderów, wiele inicjatyw „oddolnych”.
Dwuletni program Rozwijanie Uczenia się i Nauczania (RUN), w którym uczestniczyła moja szkoła, w szczególny sposób pokazał transformację jaką przeszła szkoła w obszarze współpracy dyrektora z liderami. W tym programie były trzy grypy pomocnych przyjaciół. Dwie prowadzili liderzy, którzy raz na pół roku opowiadali radzie pedagogicznej o sukcesach i porażkach pracy swojej grupy. (Dawniej to było nie do pomyślenia – moja kontrola była tutaj bardzo skrupulatna). Tych liderów obdarzyłam zielonymi kropkami zaufania – wg Brighousa to poziom, który opisują słowa: „Podejmij decyzję i działaj. Nie ma potrzeby na kontaktowanie się ze mną”. Trzecią grupa prowadziła liderka, której podopieczną byłam m.in. ja –dyrektorka. I nie dlatego, żeby kontrolować liderkę czy tez prace grupy, ale żeby wraz z nauczycielami zmieniać nauczanie i uczenie się uczniów w szkole. Razem z nimi, a nie obok nich. Ufając przywództwu moich nauczycieli.